wtorek, 4 czerwca 2013

O nakrętkach

Prawie każdego wieczora muszę zmyć makijaż i użyć paru innych kosmetyków. Ostatnio odkryłam, że bardzo mnie to irytuje, bo zużywam na to zbyt dużo czasu - niepotrzebnie. Głównym winowajcą jest opakowanie ze zdjęcia. Płyn do demakijażu z nakrętką - i to nie okrągłą. Złapałam się na tym, że ta nakrętka prawie zawsze leży obok, bo nie chce mi się jej zakręcać - jest zbyt nieporęczna, a zakręcenie jej trwa zbyt długo. Tonik np. ma dużo praktyczniejsze opakowanie z takim jakby kapslem, który wystarczy podważyć, a potem wcisnąć z powrotem, cała operacja zajmuje ułamek sekundy. Dotarło do mnie, jak bardzo się spieszę. Chociaż nie, właściwsze słowo, to niecierpliwię: że muszę czekać, że muszę wykonać jakąś drobną, irytującą czynność, której zrealizowanie powinno być maksymalnie dla mnie udogodnione, a nie jest. Dlaczego ta sama firma nie może zrobić takiego samego mechanizmu otwierania we wszystkich produktach (najlepiej tego z kapslem), tylko każe mi otwierać wszystko na setki sposobów i to jeszcze tak pracochłonnych?
Albo inny przykład. Na jednym z wydziałów UMK (budynek ma 3 dość niskie piętra) jest winda. Kiedyś w ogóle z niej nie korzystałam, bo po co, skoro mam nogi, ale ostatnio zaczęłam ją wykorzystywać, gdy się bardzo śpieszę. Co jest kompletnie bez sensu, bo ona jedzie dłużej niż człowiek idący po schodach. I znów się niecierpliwię - że muszę na nią zbyt długo czekać, że drzwi za wolno się otwierają i zamykają, że zbyt wolno jedzie. Wystarczyłoby pójść schodami i wszystko to mnie omija. Ale zakodowało się już chyba w kulturze, że winda jest uskutecznieniem, przyspieszeniem transportu. I niezależnie od tego, czy w tym przypadku faktycznie jest - ja mam takie poczucie i tylko irytuję się, gdy wszystko trwa zbyt długo.
A w końcu pomyślałam: odkręcenie tej buteleczki zajmuje mi pewnie ze 2 sekundy. 2 sekundy. I to jest dla mnie za dużo. Czy naprawdę aż tak mi się gdzieś spieszy, że 2 sekundy to kwestia być albo nie być?
Winda może i jedzie dłużej, ale czasami jest wygodniejsza. Może lepiej w ten sposób ją postrzegać? Nie muszę wchodzić na 3 piętro, kiedy naprawdę nie mam na to siły albo zwyczajnie mi się nie chce. Po co patrzyć na to, jak na oszczędność czasu i się okłamywać, skoro można stanąć w prawdzie i przyznać, że to po prostu wygodniejsza opcja dotarcia do celu?
Ale tak nie można. Bo chwila nas tyranizuje, że tak sparafrazuję Eriksena*. Każdy ułamek sekundy (już nawet nie sekunda, ale jej ułamek) jest ważny i musi być maksymalnie wykorzystany. Czasem wprawdzie świat nas oszukuje i stawia przed nami rekwizyty współczesnego, szybkiego świata (jak winda), które niekoniecznie spełniają swoje zadanie, ale przynajmniej dają nam poczucie, że jesteśmy we właściwym miejscu i robimy wszystko dobrze: niecierpliwimy się na zbyt wolną windę, ale to przecież tylko część całości - bo ona i tak kojarzy się z szybkością.
Co innego nieporęczne nakrętki. Należałoby zgłosić komuś ważnemu w Ziaji, że konieczne są udoskonalenia.
* Thomas Holland Eriksen "Tyrania Chwili"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz