środa, 20 marca 2013

Lost in the World


O tym, że świat przyspiesza nikomu nie trzeba mówić, bo to już banał. Ale! Zastanawiałam się ostatnio, co w kulturze (z premedytacją podkreślam to słowo) jest największym tego wyrazem, co jest dzieckiem przyspieszenia. I doszłam do wniosku, że teledysk. Nic mi się tak nie kojarzy z pędem, jak video clip. Wydawało mi się zresztą, że jest to wynalazek młody, co by jeszcze dobitniej świadczyło o jego charakterze. Ale jednak nie. Z ciekawości poszperałam w internecie i znalazłam pierwszy (prawdopodobnie) teledysk w historii, obejrzałam go sobie i wtedy naszła mnie refleksja taka oto:
Jak pięknie na przykładzie teledysków widać ewolucję kulturalną, przejście od naturalnego rejestrowania rzeczywistości do jej karykaturalnego wręcz zniekształcenia i przyspieszenia.
W bardzo (wydaje się) mądrej książce znalazłam definicję teledysku następującą: Music video is a perfectly formed, contemporary moving image form: Quintessentially based on reinvention, reimagining, never standing still, always looking different; being in flux; moving*. Wydaje mi się, że taka definicja jest ukoronowaniem, zwieńczeniem tego procesu, o którym mówię. Gdyby spróbować do niej odnieść teledysk Bessie, coś by nie zagrało. Dlaczego? Myślę, że głównie dlatego, że był to teledysk pierwszy – powstał w 1929 roku! Samo kino dopiero się wykluwało (chociaż bardzo szybko), więc teledyski po prostu przypominały film, tylko krótszy. Nie miały w sobie nic z dzisiejszej konwencji, żadnej charakterystycznej cechy współczesnego teledysku: nie opierały się na reinwencji i nie były zbyt „ruchliwe”. Pierwsze moje skojarzenie tyczące się teledysku Bessie to scena z musicalu. Tak to właśnie wygląda. Nie jak odrębna całość.
Podział, który mi się nakreślił przy moich przemyśleniach odnalazłam w innej (już na pewno mądrej) książce: Some writers about music video have claimed that videos work primarily as narratives, that they function like parts of movies or television shows. Other have wanted to say that music video is fundamentally antinarrative, a kind of postmodern pastiche that actually gains energy from defaying narrative conventions**.
O pierwszej wspomnianej kategorii już tu napisałam, jeśli zaś chodzi o drugą – co w zasadzie ma być sednem mojej wypowiedzi, bo nie o to tu chodzi, żebym rozwodziła się nad historią teledysku – to pierwszy i jestem przekonana, doskonały przykład, który przyszedł mi do głowy, to teledysk Kanye Westa do „Lost in the World”. Chyba nie muszę tłumaczyć, czemu należy do form antynarracyjnych, wystarczy sobie go włączyć. A doskonały jako przykład jest dlatego, że w bardzo przejrzysty sposób pokazuje sytuację współczesnego człowieka.
Piosenka w oryginale wykonywana jest przez Bon Iver i nosi tytuł „Woods”. Jej tekst ogranicza się do słów:
I'm up in the woods, I'm down on my mind
I'm building a sill to slow down the time,
które wyśpiewywane są faktycznie w bardzo powolnym, wyciszającym rytmie. Manifestacja człowieka, który tak bardzo zgubił się w super szybkim, super aktualnym, nie znoszącym opóźnień świecie, że musiał szukać od tego świata ucieczki, „budować próg”, przez który czas wolniej będzie się przetaczał. Albo to moja nadinterpretacja.
Kanye West wziął ten kawałek i zmienił go o 180° albo w każdym razie tak mogłoby się wydawać. Tekst oryginalny został zachowany (zresztą Bon Iver został zaproszony do współpracy), ale wzbogacono go o liczne wersy no i – co najważniejsze dla mnie – nagrano teledysk.
Teledysk, w którym wszystko wciąż się rusza, nie pozostaje nawet na chwilę stałe, teledysk bez żadnej fabuły, bez konkretnej przestrzeni, opowieści; z wykorzystaniem efektów stroboskopowych, z drżącą kamerą, która krążąc, wzbudza niepokój. Niepokój – to największe uczucie towarzyszące mi, kiedy go oglądam. Konwulsyjne ruchy tancerek, ich spięte twarze, migające obrazy, na których nie mogę się nawet chwilę skupić wzbudzają we mnie właśnie niepokój. Taki sam, jaki odczuwam, kiedy rzeczywistość, która nigdy nie zwalnia, przytłacza mnie i nie pozwala złapać oddechu. Dlatego napisałam wcześniej, że tylko „mogłoby się wydawać”, że Kanye zmienił charakter piosenki. Tak naprawdę, przynajmniej moim zdaniem, pokazał krok wcześniej. Zanim Bon Iver uciekł do lasów- odwiecznie kojarzących się z pustką, ciszą i przestrzenią, musiał uciec przed tą rzeczywistością, tym uczuciem, które obrazuje Kanye, a które staje się chyba coraz bardziej znajome współczesnemu człowiekowi. Pewne zagubienie w przestrzeni, które staramy się łagodzić zapychaniem umysłu papką zupełnie niepotrzebnych nam obrazów i informacji, tak, żebyśmy nawet nie mieli czasu pomyśleć o tym, co się z nami dzieje. Ale niestety, wewnętrzny niepokój wciąż gdzieś głęboko w nas tkwi, pytanie tylko, jak wybudować ten próg, który nas od niego uwolni?
*Matt Hanson, Reinventing music video. Next-generation directors, their inspiration and work, RotoVision 2006
**Carol Vernallis, Experiencing music video. Aesthetics and cultural context, Columbia University Press 2004

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz