wtorek, 17 września 2013

Dlaczego nie ma płaskich butów?

Spotkała mnie ostatnio rzecz potworna. Tylko, żeby od razu było jasne - Gazetą Wyborczą gardzę i całą Agorą również. Generalnie patrzę z politowaniem na rynek prasowy w Polsce, ale Wyborczej nie lubię jeszcze bardziej.
No i wracając do rzeczy potwornych. Poszłam do kawiarni, bo taki ze mnie burżuj czasem, ale poszłam sama, więc wzięłam sobie ze stoliczka coś do czytania, żeby się nie nudzić przy piciu kawy. Padło na Wysokie Obcasy, bo po pierwsze - nie było dużego wyboru, a po drugie, dzień wcześniej w redakcji* walał się gdzieś jakiś egzemplarz i przeglądałam przez chwilę zanim zaczęło się kolegium. No i tak czytam sobie, przeglądam tytuły, tematy. I co mnie naszła za myśl? Że chciałabym pracować w Wysokich Obcasach! Znaczy się w Wyborczej! Boże Drogi, myślałam, że prędzej skonam, niż to powiem, a jednak.
Rozumiecie, chodzi o to, że jestem kobietą. Lubię czytać prasę kobiecą. Lubię rozmawiać "o rajstopach i lakierach do paznokci" (w sumie nie wiem skąd te rajstopy, kto rozmawia o rajstopach?). Tylko poza tym mam mózg, który staram się wykorzystywać. I to się wszystko łączy - jestem kobietą I mam mózg. A wszystkie magazyny dla kobiet zakładają chyba, że kobiety to raczej nie bardzo interesuje cokolwiek poza sukienkami.
To jest w sumie śmieszne. W czasach feministycznie-agresywnych jedyne, o czym możesz przeczytać w piśmie dla kobiet, to jak skutecznie schudnąć albo jak zadowolić siebie tudzież mężczyznę w sypialni. Przynajmniej tak mi się do tej pory wydawało. Wszystko się zmieniło po przeczytaniu tych nieszczęsnych Wysokich Obcasów. Okazuje się, że wojujące feministki mają zainteresowania, ciekawość świata i chęć rozszerzania swoich zainteresowań (nie wiem, czy to poprawne wyrażenie, ale who cares). Czytałam wywiady, teksty i nie zgadzałam się z nimi, bo mam diametralnie różny światopogląd, ale przynajmniej mogłam pomyśleć, poszukać kontrargumentów. Mogłam poczytać coś z treścią, prawdziwą treścią, dzięki której mój zaniedbany przez Glamour mózg pracuje.
Nie sądzę, żebym kiedykolwiek pracowała dla Agory. Chyba to nie do końca wychodzi, kiedy nie zgadzasz się z linią programową pisma. Ale szkoda, że kobiety prawicy nie potrafią utworzyć dobrej konkurencji. Widzę jedną osobę, która nadawałaby się do tej roli: Joanna Bojańczyk. Bardzo lubię czytać jej teksty w Do Rzeczy (chociaż samego Do Rzeczy już też nie mogę strawić, PiS wychodzi mi uszami), są kobiece w najlepszym znaczeniu.
Chyba, że gdzieś takie pismo jest. To przepraszam za dyshonor i proszę mi wskazać tytuł.
*Z tą redakcją, to tylko praktyki, nic wielkiego :D

2 komentarze:

  1. Płaskie obcasy to byłby dobry tytuł w sumie :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla magazynu? To by było jak papuga zawsze druga.

      Usuń