niedziela, 23 marca 2014

Korwin (wcale nie beka) Krul

Towarzyszyłam dzisiaj staremu znajomemu na zjeździe Kongresu Nowej Prawicy w Warszawie.
To chyba było znamienne, że ludzie machali flagami
(nie Polski, flagami partyjnymi), klaskali co drugie zdanie wypowiedziane przez Korwina i innych prelegentów,
 składali owacje na stojąco. Tak mnie zdziwiła euforia zebranych po wejściu Korwina Krula, że nie wiedziałam
co mam o tym myśleć. Już mnie nie dziwi.
Wystąpienie prezesa KNP składało się oczywiście z kilku populistycznych sloganów i niczego więcej, ale i tak wzbudził ekstazę w tłumie, jakby nie wiem jakie mądrości prawił.






prof. Bogusław Wolniewicz fot. warszawa.koliber.org
Z kolei prof. Wolniewicz zreferował kilka kwestii ważnych, które mimo wszystko wydawały mi się trochę banalne i oczywiste jak na tego typu spotkanie ludzi przecież światłych i świadomych. Okazuje się, że wcale nie. To, że rynek jest bezwzględny i dlatego potrzebuje kontroli państwa wydawało mi się jasne. To, że państwo ma zakusy despotyczne i dlatego potrzebuje kontroli ze strony rynku też chyba oczywiste. Nie szokowało mnie też stwierdzenie, że demokracja jest najlepszym ustrojem gwarantującym wolność (monarchia może być spoko, jak monarcha jest mądry, ale jakie są na to szanse?). Profesor Wolniewicz jako jedyny nie otrzymał owacji na stojąco. Jako jedyny został wyśmiany i wykpiony.
Wtedy właśnie do mnie dotarło, że większość zebranych w Pałacu Kultury to monarchiści. I to nie tacy sobie monarchiści, nikomu nie zabraniam. To była zwykła tłuszcza bez kultury (Co z tą marihuaną? wzbudziło tyyyyle emocji), która Korwina najchętniej ozdobiłaby koroną i chętnie oddała mu całą swoją wolność. Korwin Krul. Bez żartów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz