środa, 31 lipca 2013

Syndrom wczesnego wypalenia

Kolejny post inspirowany wykładem. Tego samego wykładowcy.
Zgodnie z teorią, że ludzie coraz bardziej przyspieszają, informacje napływają w coraz większej ilości i w rezultacie mniej znaczą (poprzedni post), naturalną koleją rzeczy jest, że również wcześniej dochodzi do wypalenia.
Z jednej strony wydaje mi się, że przynajmniej w Polsce młodzież nie musi wcale aż tak szybko dorastać, wręcz nie chce - młodzi panikują przed podjęciem jakichkolwiek większych decyzji, bo wiążą się one z odpowiedzialnością, której teraz już nikt nie chce przyjąć, ale z drugiej strony istnieje ogromna presja sukcesu, który musi nastąpić TERAZ. W sumie najłatwiej będzie na przykładzie i może nie szukajmy tu sobie abstrakcji. Obracam się w środowisku ludzi, którzy planują karierę dziennikarską i w tym środowisku panuje przeświadczenie, że trzeba zacząć od razu pisać, udzielać się, wybijać. Jestem jedną z nielicznych, która uważa, że warto jednak najpierw czegoś się nauczyć, znaleźć coś, o czym można pisać wiarygodnie. Co nie zmienia faktu, że na mnie też ta presja działa i czuję, że już nie mam siły, że nie zdążę z tym wszystkim i zawsze jestem do tyłu. A ja nie jestem zbyt pracowitym człowiekiem, nie wyobrażam sobie, co teraz muszą czuć moi koledzy, którzy faktycznie biorą udział w tym wyścigu.
Nasuwa się pytanie: kto jest mądrzejszy? Ja, która ostrożnie i powoli zabieram się do budowania swojej przyszłości, czy oni, którzy dali się wciągnąć w ten strasznie szybki nurt?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz