fot. http://www.dovesandserpents.org/wp/2010/11/eternal-sunshine-of-the-spotless-mind/ |
fot: filmweb |
Jest taka scena w tym filmie, w której Clementine dzwoni do swojego nowego chłopaka cała zapłakana, on do niej przyjeżdża, a ona w histerii. Powtarza bez przerwy, że nic nie ma sensu. Później jadą nad rzekę, nad którą ona kiedyś była z Joelem, Patrick (nowy chłopak) wykorzystuje stary tekst Joela (nie ważne, skąd go zna), Clem się denerwuje i go rzuca (chociaż nie pamięta tamtych słów Joela, bo je usunęła z pamięci). No i tyle. Kiedyś nie rozumiałam za bardzo tej sceny i tłumaczyłam ją wybuchowością i lekką nieobliczalnością głównej bohaterki, ale! Ostatnio pomyślałam sobie: a jeśli ona usunęła sobie wspomnienia, ale nie usunęło to bólu? Jeśli Clementine kocha Joela tak bardzo, że nie wystarczy tylko wyrzucić go z myśli? Bo czy miłość to tylko wspomnienia i myśli o kimś? Może ten okropny ból z nią został, a ona po prostu nie potrafi go wytłumaczyć, umiejscowić?
Tym razem nie cieszyłam się tak bardzo z odkrycia.
Twoja wierność temu filmowi jest imponująca.
OdpowiedzUsuńCiekawy wniosek. A może to był dyskomfort pustego miejsca? Coś jak szukasz właściwego słowa, a nie możesz sobie przypomniec, jak ono szło?
To się pewnie łączyło, ale nie wierzę, że po pierwsze, po takiej miłości zostaje tylko dyskomfort, a po drugie, że dyskomfort wywołałby aż taką reakcję.
Usuń